Zabawki w przedszkolu „poszły na urlop”. Mają tydzień wolnego. Zniknęło wszystko z wyjątkiem książek i materiałów plastycznych (kredki, farby, klej, nożyczki, papier, tektura). Dodatkowo pojawiły się duże tekturowe pudła, małe pudełka, rolki po ręcznikach i papierze toaletowym, arkusze tektury…
I…
Potwierdziły się moje przypuszczenia, że dzieciom do zabawy potrzebne jest towarzystwo i pomysł. Zabawki mogę nie istnieć (obserwacje te poczyniłam na podstawie moich zupełnie prywatnych córek, którym wyrodna matka skąpi na zabawki).
Dzieciaki, które do tej pory nie „błyszczały” okazały się niezwykle kreatywne. Te, które zawsze miały pomysły prechodzą same siebie. W przedszkolu walczą ze sobą piraci strzelając z rolek po papierze, owinięty w starą zasłonę grasuje supermen, dzielni rycerze krzyżaccy w zbrojach z tektury walczą na miecze alibo topory (z rolek po ręcznikach). Dziewczynki zrobiły lalki z rolek po papierze do… i łóżeczka z pudełek po butach…
Pudło po telewizorze jest zamkiem, w którym uwięziono księżniczkę.
Jeden chłopiec, do tej pory bawiący się najchętniej plastikowymi figurkami zwierząt pierwszego dnia zupełnie nie potrafił się odnaleźć. Drugiego dnia narysował sobie zwierzaki (do tej pory unikał sali plastycznej), wyciął i nakleił na tekturki. I bawi się jak dawniej… Dziś po południu grupa młodocianych szulerów zrobiła z papieru karty i grała w wojnę (najfajniejsze były walety-każdy miał siusiaka, taki etap rozwojowy u twórców).
Najśmieszniejsze jest to, że akurat jest czas zapisów. Przychodzą potencjalni klienci i widzą….dzieci bawiące sie w pudełkach i puste półki.Za niemałą kasę miesięcznie. Niezła selekcja. Kto się nie przerazi dobrze rokuje na przyszłość.
W dzisiejszych czasach posiadanie zabawek (zanim się nawet zdąży o nich pomarzyć) jest dla dzieci czymś tak oczywistym, że ich brak zaczyna być atrakcyjny. Dzieciaki mnie zaskoczyły…
A tak pracuje dziecięca wyobraźnia
Lalki z rolek po papierze:
Statek kosmiczny:
Gra planszowa:
Karty:
Poczta:
Żeby nie było. Nie jestem przeciwniczką zabawek. Są dzieciom potrzebne. Ale we wszystkim musi być umiar. Zasypywanie dzieci modnymi zabawkami w ilościach hurtowych oraz „jednorazowymi „pierdołkami budzi mój wewnętrzny opór i już.
Ten tydzień bez zabawek to najbardziej był męczący dla nas. Bo zamiast usiąść z kawą i patrzeć jak bawią się samochodzikami (zasłużona kawa w przerwie miedzy zajęciami) siłą rzeczy uczestniczyłyśmy w produkcji rycerskich tarcz, pomagałyśmy ciąć kartony, sklejać, malować etc….Pomysły były autorstwa dzieci, ale pomoc w wykonaniu często okazywała się niezbędna (Ula, rozetnij to pudło, bo ja nie mam siły).